Korzystamy z cookies. Bez zmiany ustawień zgadzasz się na użycie plików cookie.

Repertuar Helios

Teatr im. J. Osterwy

 „Skwierzyński” ułan – rtm. Jarosław Suchorski

  Ten ułan, trener, instruktor i hodowca koni pochowany jest  na skwierzyńskim cmentarzu (kwatera po prawej stronie kaplicy).

  Wziął udział w kampanii wrześniowej w 1939 roku jako dowódca plutonu kawalerii dywizyjnej 33 Dywizji Piechoty Rezerwowej. W tym zgrupowaniu wojsk walczył do 20 września. Kiedy to wraz z grupą innych kawalerzystów dołączył  do Samodzielnej Grupy Operacyjnej ,,Polesie’’ gen. Franciszka Kleeberga,  wchodzącej w skład Podlaskiej Brygady  Kawalerii, w której walczył do dnia kapitulacji pod Kockiem, 6 października 1939 roku. Za męstwo i odwagę w kampanii wrześniowej w 1939 r.   dowództwo Polskich Sił Zbrojnych  na Zachodzie uhonorowało Jarosława Suchorskiego Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari V klasy.

  Jarosław Suchorski to postać dobrze znana   miłośnikom  jazdy konnej i to nie tylko dzięki swojej książce ,,Jeździectwo,, ale przede wszystkim dzięki swojej wielkiej miłości do koni. Brał również, w 1960 roku, udział w realizacji filmu A. Forda ,,Krzyżacy’’, jako konsultant i statysta. Ścisłe związki  inż. Jarosława Suchorskiego ze Skwierzyną  datują się od chwili zamieszkania w Dłusku. Skwierzynianinem, jak sam mówił, czuł się od zawsze. Dłusko - ta niewielka  wieś stała się w krótkim czasie  jednym z ważniejszych ośrodków hodowlanych koni w kraju i za granicą.

 Zachęcamy do zapoznania się z szerszą historią niezwykłego ułana II RP, którą możemy znaleźć w opracowaniu wydanym w 2010 roku, w skwierzyńskim Klubie Garnizonowym (nasz zakładka: Czytaj o Skwierzynie)

W tym krótkim opracowaniu historia związana z jego służbą w 2. Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie. Jego przełożonym był tam, między innymi,  major Henryk Dobrzański – znany później jako ,,Hubal’’. Jarosław Suchorski w czasie swojej kawaleryjskiej służby  znany był jako wybitny jeździec.   Podczas konkursów krajowych odnosił liczne sukcesy, ale  także był członkiem ekipy  polskich jeźdźców w  WKKW na  Igrzyskach Olimpijskich  w Berlinie w 1936 roku.

Poniżej fragment artykułu, który J. Suchorski pieczołowicie  przechowywał w jednym ze swoich  pamiętników. Artykuł pochodzi z wywiadu do  ,,Expresu Poznańskiego’’- (I) Jak ,,Nic ci do tego’’  wygrał zakład… [w:]  , 11 I 1977, a związany jest z postacią mjr. Henryka Dobrzańskiego. Historia opowiada o tym, jak to pewnego dnia, latem 1932 roku,  major woła do siebie Suchorskiego  i mówi:

Właśnie sprowadziłem z Warszawy dwa moje najlepsze konie: wałacha ,,Nic ci do tego’’ i klacz ,,Iksorę’’. Oba folbluty. Jako najlepszy jeździec jednostki dostaniesz je do treningu, a pilnie uważaj by zrobić z tej dwójki dobrych wyczynowców.

 ,,Nic’’, jak w  skrócie wszyscy nazywali wałacha okazał się znakomitym sportowcem. Czynił szybkie postępy, po roku już można go było wystawić do konkursu skoków. I wygrywał. Któreś niedzieli zdyszany ordynat kazał Suchorskiemu zjawić się u majora.

- Ile czasu potrzebujesz na dobre rozgrzanie ,,Nica’’ ? Jeśli starczy godzina to po upływie tego czasu melduj swoja gotowość…

Suchorski, teraz już w randze rotmistrza, niewiele z tego rozumiał i dopiero w stajni od kolegów dowiedział się, że mjr Dobrzański założył się z kimś, że ,,Nic’’ skoczy przeszkodę wysokości 170 cm. Parcour już przygotowany. Jak w lekkiej atletyce – dozwolone są trzy podejścia. Suchorski przestraszył się nie na żarty. ,,Nic’’ był wprawdzie znakomicie wytrenowany, ale tak wysokich ,,murów’’ w swojej wyczynowej karierze jeszcze nie brał. Czy da radę?

W koło placu pełno gapiów, a na trybunie pełen wiary mjr Dobrzański i jego adwersarze. Przy pierwszej próbie ,,Nic ci do tego’’ przeszkodę po prostu ominął, za drugim razem przed nią stanął. Teraz napięcie sięgnęło zenitu: jeździec postawił wszystko na jedna kartę. Szybki rozbieg, ostrogi i ,,Nic’’ cudownie przeszedł nad ,,murem’’ z – jak to później opowiadali obserwatorzy – 10,15 centymetrowym zapasem…

  Suchorski teraz już zadowolony, ale jeszcze mokry od emocji, podjechał do trybuny meldował wykonanie zadania. Dobrzański promieniował ze szczęścia.

- Dziękuje ci, Jarek, to był wspaniały wyczyn. Od tego momentu ,,Nic’’ jest Twoją własnością…

 Na owe czasy był to podarek nie lada. Koń wart był wtedy ok.4 tys. zł, czyli całoroczną pensję rotmistrza. Ten nietypowy bo ,,jednokonny’’ konkurs, został dokończony nad ranem w kasynie…

  Niestety kariera sportowa tego wspaniale zapowiadającego się  konia nie trwała długo. Rok później na zawodach w Lublinie ,,Nic’’, mając niemal ,,w kieszeni’’ wygrany konkurs, nieszczęśliwie potknął się na ostatniej przeszkodzie. Nie chodziło już o podarte wyjściowe spodnie Suchorskiego. Koń zerwał ścięgna. Był leczony, nawet wyzdrowiał, ale do wyczynu już się nie nadawał.

  Krótkiego wyjaśnienia wymaga jeszcze niecodzienna nazwa konia - ,,Nic ci do tego’’. Jeszcze w Warszawie żona mjr. Dobrzańskiego – p. Zofia otrzymała w prezencie, dobrze zapowiadającego się konia. Gdy mąż spytał skąd on się wziął, p. Zofia po prostu odpowiedziała ,,Nic ci do tego’’ ! I tak już zostało…

W przededniu Święta Zmarłych zachęcamy także do odwiedzenia jego kwatery i może zapalenia znicza.

Kaz

Aby dodać komentarz nie musisz się logować.
Redakcja portalu skwierzyna.eu nie odpowiada za treść komentarzy, publikujesz na własną opowiedzialność!

Komentarze stworzone przez CComment' target='_blank'>CComment